– i to jest już wszystko? – zapytał zdziwiony
– wszystko, przecież dobrze wiesz – odparł z uśmiechem
– przeczuwałem to od dawna, chyba po prostu nie chciałem się z tym zgodzić, potrzebowałem mieć nadzieję, że jest coś więcej, coś, do czego trzeba dążyć, osiągać, mieć cel, po co żyć – mówił szybko i nieskładnie. Nagle umilkł. Przez chwilę panowała cisza. Rysy twarzy jakby mu zmiękły, uśmiechnął się – i co dalej? – zapytał trochę niepewnie
– nic, a może raczej to samo – odwzajemnił uśmiech – dotarłeś do celu – dodał
– ale… – powiedział niepewnie – ja przecież nigdzie nie byłem – wyjąkał
– no właśnie – usłyszał w odpowiedzi
Otworzył oczy. Lekka mgła unosiła się nad górami. Niebo było całkiem szare, ale jemu wydawało się, że zza chmur przebyłyskują kolory tęczy. To pewnie złudzenie – pomyślał. Tak jak cała reszta dookoła – odpowiedziało echo.
